Kliknij tutaj --> 🎣 wycieczka zeby zobaczyc zorze polarna
CNN, Norsk Polarinstitutt. Zdjęcia zorzy polarnej, która pojawiła się nad zachodnią Norwegią, otrzymaliśmy na Kontakt 24. W poniedziałek niebo nad Bergen rozświetliły błyski zielonego
Późnym wieczorem w sobotę 4 listopada nad Polską widoczna była zorza polarna. Kolorowe światła podziwiać można było z wielu zakątków kraju. ZOBACZ: Zorza polarna w Polsce. Niesamowite zjawisko na zdjęciach. Doskonale widzieli ją mieszkańcy m.in. Kościerzyny, Lubiatowa, Gdyni czy Władysławowa. Jednakże dostrzegli ją także
Translation of "zorza polarna" into English. aurora, northern lights, aurora borealis are the top translations of "zorza polarna" into English. Sample translated sentence: Ten piękny widok na biegunach, przypomina naszą ziemską zorzę polarną. ↔ Up there at the poles those dancing lights, they're like the auroras back home. zorza polarna
Zorze polarne, magiczne tańce kolorów na nocnym niebie, nie są zarezerwowane jedynie dla obszarów arktycznych. Możesz również doświadczyć ich magii w Polsce! Kiedy i gdzie warto wyruszyć
Daleko za kołem podbiegunowym rozpościera się zupełnie inny świat… Niebo rozświetla zorza polarna, lasy pokrywa biały puch, a przez łąki przebiegają stada reniferów. Wspólnie odkryjemy wszystkie skarby Laponii, zwiedzimy szwedzką stolicę i przypomnimy sobie jak wygląda prawdziwa zima. Nie zabraknie też czasu na długie spacery w zimowej scenerii, morsowanie, jazdę psim
Rencontres Du Ciel Et De L Espace. Wycieczka do stolicy zorzy polarnej - Tromso. Opieka polskiego pilota, poszukiwanie zorzy polarnej, psie zaprzęgi, wędrówka na rakietach śnieżnych, wioska reniferów, rejs statkiem Vulcana, wizyta w katedrze arktycznej, noclegi w hotelach 3*, wyżywienie i transfery oraz niesamowite widoki. TERMINY WYCIECZEK CENA WYCIECZKI 3399 PLN Cena za 1 osobę wg załączonego programu Dla grup zorganizowanych dopasujemy termin wedle życzenia Realizujemy programy dla małych grupNajmniejsze nawet 4-osobowe O ofertę dla małej grupy zapytaj w naszym biurze CENA ZAWIERA opiekę polskiego pilota i przewodnika zakwaterowanie w hotelu 3* w centrum Tromso (4 noclegi) w pokoju 2-os. wyżywienie: 4 śniadania i 4 obiadokolacje/kolacjetransfery w Tromso: lotnisko-centrum-lotnisko wieczorną wycieczkę poza miasto - spacer w śnieżnych butach + ognisko wstęp do Katedry Artycznej wstęp do Muzeum Polar ubezpieczenie KL i NNW w Signal Iduna składkę na turystyczny fundusz gwarancyjny oraz niezapomniane widoki PRZELOT Przelot na trasie: Gdańsk-Tromsø-Gdańsk około 1200-1500 PLN/os. Możliwe przeloty na innych trasach wg indywidualnych potrzeb. EWENTUALNE DOPŁATY Pokój jednoosobowy 600 PLN/os. (za wszystkie noce)RAMOWY PROGRAM WYCIECZKI (kolejność zwiedzania może ulec zmianie) 1 DZIEŃ spotkanie z pilotem grupy na lotnisku Lecha Wałęsy w Gdańsku – Gdańsk Rębiechowo (godzina spotkania zgodna z rozkładem rejsów)Odprawa biletowo-paszportowa (dokumentem podróży może być również dowód osobisty). Wylot z Gdańska liniami Norwegian do Tromsø z przesiadką w Oslo (zakup biletu poza pakietem wycieczki). Istnieje możliwość indywidualnego wylotu z dowolnego lotniska w Polsce (bądź poza Polską) i dolotu do Tromsø (zakup biletu poza pakietem wycieczki).Wieczorny przylot do Tromsø, zakwaterowanie w hotelu, kolacja, spotkanie organizacyjne całej grupy, nocleg 2 DZIEŃ Śniadanie w hotelu Około 4-5-godzinna wycieczka poza Tromsø – psie zaprzęgi – Alaskan 40-minutowa podróż autokarem lub minibusem do Tromsø Husky Farm, usytuowanej w przepięknej arktycznej dolinie z widokiem na Alpy Lyngen. Spotkanie z 120 szczęśliwymi psami Alaskan Husky. Krótkie wprowadzenie jak powozić sanie, gdyż każdy z uczestników będzie miał możliwość bycia maszerem (powożącym psi zaprzęg). Każdy otrzyma ciepłe odzienie (kombinezon, buty oraz rękawice). Husky są stworzone do biegania po pagórkowatym terenie i uwielbiają dolinę Breivikeidet, ale każdy maszer musi z nimi współpracować – przede wszystkim, gdy jest pod górkę. Przewidywany czas: ok 90 min. Powrót do hotelu około godziny Czas wolnyok. 6:30 obiadokolacja 18:00 wyjazd z hotelu poza centrum miasta na spacer w butach śnieżnych. Spacer trwa ok. 1,5 godziny. Pierwsze polowanie na Zorzę Polarną. Po spacerze ognisko z ciepłym napojem i słodką przekąską oraz niespodzianką od SeaTours. Powrót do hotelu ok. 21:30 Nocleg 3 DZIEŃ Śniadanie w hotelu 9:00 wyjazd z Tromsø na farmę reniferów. Około 30- minutowa podróż do wioski reniferów. Na miejscu nasz lokalny przewodnik Saami opowie nam o życiu i pracy reniferów w arktycznej części Norwegii. Możliwość karmienia stada reniferów, które liczy sztuk, niektóre mogą nawet jeść nam prosto z ręki. Właściciele stada, czyli rdzenni mieszkańcy Saamowie zaproszą nas do tradycyjnej chaty gamme lub lavvo, gdzie serwowane będą ciepłe napoje oraz tradycyjny obiad Saamów - gotowany nad ogniskiem (biddo). Siedząc wokół ogniska posłuchamy opowieści o kulturze Saamów, o tym jak zostać pastuchem stada reniferów. Wysłuchamy również tradycyjnych pieśni Saamów, czyli jojków. Ok. 13:00 powrót do centrum Tromso Spacer po centrum miasta z wizytą w najstarszym pubie piwnym w mieście Mack’s (zakup trunków we własnym zakresie) ok 16:30 obiadokolacja czas wolny 19:00 wyjazd poza miasto w ściganiu Zorzy Polarnej Pościg za zorzą polarną może potrwać od 5-7 godzin, w zależności od tego jak daleko ucieknie mam zorza od Tromsø i jak daleko oddalimy się od miasta. Komfortowym minibusem z lokalnym przewodnikiem “uzbrojonym” w aparat fotograficzny oddalimy się nieco od Tromsø, tak aby pościg się udał. Zarówno lokalny przewodnik jak i kierowca są cały czas na łączach meteorologicznych gdzie obecnie znajduje, przemieszcza się zorza i gdzie jest najlepiej widoczna. Zazwyczaj podróż wiedzie bliżej granicy z Finlandią. Powrót do hotelu w godzinach 4 DZIEŃ Śniadanie w hotelu 10:00 Vulcana – 3 godzinny rejs odrestaurowanym islandzkim kutrem poza Tromsø, statek wyposażony w saunę suchą i turecką oraz gorącą balię ze słona wodą na pokładzie zewnętrznym. Dla odważnych możliwość kąpieli w Morzu Arktycznym. W cenie rejsu powitalny napój rozgrzewający, szlafrok, ręcznik, klapki oraz lunch – wszystkie atrakcje na statku z widokiem na miasto oraz ośnieżone szczyty nad fiordami. Przekąski podczas rejsu oraz obiad (zupa rybna). 13:30 wizyta w Muzeum Polar – muzeum poświęcone wyprawom arktycznym i polowaniom w Arktyce 15:00 wizyta w Katedrze Arktycznej Możliwość wjazdu na punkt widokowy Fjellhalsen (zależne od warunków pogodowych). Powrót do hotelu kolacjaNoclegDZIEŃ 5 Wczesna pobudka, transfer na lotnisko, 8:00 wylot z Tromso, powrót do Polski Zakończenie wycieczkiATRAKCJE - WYCIECZKI FAKULTATYWNE1. Psie zaprzęgi - Alaskan Husky: 1850 NOK/os. (ok. 900 PLN) cena zawiera: • podróż z Tromsø na Farmę Alaskan Husky (w obie strony) • lokalny przewodnik • ciepłe odzienie (kombinezon, buty oraz rękawice) • gorąca czekolada, kawa, herbata oraz lokalne słodkości (lefse) 2. Wioska reniferów: 1200 NOK/os. (ok. 550 PLN) cena zawiera: • transfer z centrum miasta do wioski (ok. 30 min w każda stronę) • lokalny przewodnik • tradycyjny obiad Saami, ciepłe napoje i przekąski (możliwość obiadu wegetariańskiego) 3. Pościg za Zorzą Polarną 5-7 godzin: 1550 NOK/os. (ok. 750 PLN) cena zawiera: • lokalny przewodnik, który nie tylko opowie nam o Zorzy Polarnej, ale również pomorze zrobić dobre zdjęcie • transfer • gorąco czekolada, kawa, herbata i słodkie przekąski • ciepłe kombinezony 4. Rejs statkiem Vulcana (ok. 3 godziny): 1900 NOK/os. (ok. 900 PLN)cena zawiera: • powitalny napój rozgrzewający, • szlafrok, ręcznik, klapki • przekąski oraz lunch (zupa rybna) • wszystkie atrakcje na statku z widokiem na miasto oraz ośnieżone szczyty nad fiordami. 5. Wjazd na punkt widokowy Fjellhalsen: 240 NOK/os. (ok. 110 PLN) Na miejscu w Tromsø istnieje możliwość wypożyczenia zimowych ubrań i sprzętu np: Antypoślizgowych nakładek na buty w cenie: 25-45 NOK za dzień Nart biegowych z kijkami i butami w cenie: 330 NOK za dzieńCo zabrać i jak się ubrać do Tromsø: • Zimowe buty za kostkę (trapery lub skórzane) • Antypoślizgowe nakładki na buty • Skarpety zimowe • Kalesony i koszulka, bielizna termoaktywna • Spodnie puchowe • Bluza. Polar. • 2 pary rękawiczek (cieńkie i grube) plus rękawiczki z jednym palcem • Czapka / chusta • Okulary przeciwsłoneczne • Opcjonalnie i dla chętnych narty biegowe. Możliwość indywidualnej jazdy na wytyczonych trasach lub dołączenie do zorganizowanej wycieczki. Zarezerwuj rejs - kliknij TUTAJlub wyślij e-mail: rejsy@
Oferta O nas Inspiracje Azja Ameryka Płn Australia i Oceania Europa Ameryka Centralna i Karaiby Ameryka Południowa tel: 782 588 297 Kontakt Rozpocznij podróż Oferta O nas Inspiracje Azja Ameryka Płn Australia i Oceania Europa Ameryka Centralna i Karaiby Ameryka Południowa tel: 782 588 297 Kontakt Rozpocznij podróż
Zimą opuszczamy nasz dom na południu Norwegii i dajemy porwać się arktycznej przygodzie! 400 km ponad kręgiem polarnym, niedaleko miasta Tromso, stoi rustykalna chata, która na kilka miesięcy staje się naszym drugim domem, a na kilka dni również Waszym ;) W programie 4-dniowego lub 5-dniowego turnusu all inclusive oferujemy nocleg, wyżywienie, przejazdy oraz atrakcje turystyczne, a są nimi: Wypatrywanie zorzy polarnej. Wycieczka krajoznawcza w Alpy Lyngeńskie lub na przepiękną wyspę Senja. Reniferowe safari, czyli wycieczka, której celem jest tropienie reniferów na stepach wyspy Kvaloy (jak dotąd możemy pochwalić się 100% skutecznością). Wycieczki nad fiordy na wyspie Kvaloy i Somaroy. Krótkie wyprawy trekkingowe w rakietach śnieżnych. Zwiedzanie Tromso – nieformalnej stolicy Arktyki. W cenę wycieczki wliczona jest również profesjonalna sesja zdjęciowa z Waszych wakacji na Arktyce :) Oferujemy również gratisową sesję fotograficzną podczas dodatkowych atrakcji, które można wykupić u lokalnych organizatorów. A tymi atrakcjami są: Przejażdżka psim zaprzęgiem. Rejs whale watching - obserwacja wielorybów i orek (od listopada do połowy końca stycznia). Wizyta w wiosce Saamów. Zwiedzanie Hotelu Lodowego. Wjazd kolejką linową na górę widokową Storsteinen, skąd rozciąga się przepiękna panorama na Tromso, fiordy i otaczające je góry. Tabela cen wycieczki 4-dniowej (3 noce od soboty do wtorku). Cena nie zawiera biletu lotniczego. Ilośc osób 2 4 6 Cena za osobę w złotówkach 3 900 zł 3 400 zł 2 900 zł Uwaga! Zniżki dla grup dwu-, cztero- lub sześcioosobowych obowiązują jedynie grupy, które same się organizują. Ogólna liczba osób goszczących u nas w jednym terminie nie wpływa na cenę wycieczki. Można powiedzieć, że rabat jest więc "nagrodą" za znalezienie osób chętnych na udział w wyprawie. Tabela cen wycieczki 5-dniowej (4 noce od wtorku do soboty). Cena nie zawiera biletu lotniczego. Ilość osób 2 46 Cena za osoobę w złotówkach 4 300 zł 3 800 zł 3 300 zł Terminy naszych turnusów powiązane są z połączeniami linii lotniczych Wizzair z Gdańska do Trosmo. Lot z Gdńska do Trosmo to obecnie jedyny tani i bezpośredni lot z Polski na Artykę oraz jedyny sposób w jaki możecie się do nas dostać. Biletów najlepiej szukać na oficjalnej stronie Wizaair. Zainteresowanych zapraszamy do zakładki kontakt :)Zobacz galerie:
Zorza polarna to piękne zjawisko i magiczne doświadczenie, o którym marzy każdy. Tylko kiedy, gdzie i jak je zobaczyć? Czym właściwie jest zorza polarna? Jak fotografować zorzę polarną? Łapcie poradnik zorzowy! Nawet będąc pilnym uczniem w szkole, kiedy miałam fizykę, nie do końca tą fizykę rozumiałam. Przynajmniej we wzorach. Chciałam poprawić ocenę. Poprosiłam zatem moją nauczycielkę o dodatkowy temat, jakieś ekstra zadanie. Pani od fizyki wysłała mnie na ulicę Kopernika we Wrocławiu, do Obserwatorium Astronomicznego. Miałam zrobić referat na podstawie wykładu, który miał się tam odbyć. Coś o Słońcu. Poszłam, sądząc, że przecież Słońce nie jest aż tak ciekawe, aby słuchać o tym przez kolejne kilka godzin. Ubolewałam w duchu przemierzając okolice obserwatorium. A potem zaczął się wykład, i to była moja najciekawsza lekcja fizyki jaką miałam okazję mieć w całym moim życiu. Wtedy też pierwszy raz usłyszałam o erupcjach na Słońcu. Wiedza ta po wielu latach przydała mi się do zrozumienia i fotografowania zorzy. Wszystko zaczyna się od Słońca Żeby obserwować zorzę, najlepiej jak się da, warto ją zrozumieć. A aby zrozumieć to zjawisko, musimy zajść do jego źródła, czyli do Słońca. Większość z nas wie, że centrum naszego układu planetarnego jest monstrualnie wielką i jasną gwiazdą — żółtym karłem dokładnie. Warto wspomnieć, że Słońce jest ponad 100 krotnie większe od Ziemi! Wyobraźcie sobie ognistą kulę, która jest takim olbrzymem. I pomyślcie sobie, że te masy ognistego-czegoś, co uczeni nazwali zjonizowaną plazmą, dzięki grawitacji tkwią wspólnie, gdzieś sobie, zawieszone w kosmosie. Co tam może się dziać? No i właśnie na takim Słońcu dzieje się wiele. Cykle słoneczne Na wspomnianym wykładzie dowiedziałam się, że Słońce trwa sobie w tzw. cyklach. Taki cykl ma około 11 lat i — tłumacząc w uproszczeniu — mierzony jest ciemnymi plamami zaobserwowanymi na Słońcu. Ciemna plama (ang. sunspot) oznacza miejsce o innej, niższej temperaturze i wysokiej aktywności magnetycznej. Im więcej plam, tym aktywniejsze jest Słońce. Warto też dodać, że owe plamy z upływem czasu zanikają. Kiedy znikną — kończy się cykl. Kiedy zaś pojawiają się nowe, to i nowy cykl się zaczyna. W 2020 roku skończył się właśnie jeden z cykli i jednocześnie kolejny się rozpoczął. Pod koniec już 2019 mocno było odczuwalne słoneczne minimum. Zatem obecnie jesteśmy na początku kolejnego cyklu. Co można nawet zaobserwować z lekka. Szczyt cyklu powinien nastąpić za około 5-6 lat, czyli w 2025-2026 roku. Powinien to być też jeden z najlepszych sezonów zorzowych. Można przeczytać na różnych forach dla miłośników nieba i astronomii, że Słońce jest ostatnio mniej aktywne i kolejne cykle też trochę słabną na sile w porównaniu do poprzednich. Niektórzy boją się nawet, że Słońce podupadnie na swej aktywności i czeka nas powtórka z bodajże XVII wieku, kiedy to szczególnie Europę nawiedziła fala srogich zim, nazywana małą epoką lodowcową (profesjonalnie zaś jako minimum Maundera), a Słońce nie wykazywało wtedy znacznej aktywności. Korona Słońca Zostawiłam sobie notatki i zdjęcia z obserwatorium, bo uznałam je za wyjątkowo ciekawe. Dostałam też kilka retro zdjęć z obserwatorium, na których widziałam nietuzinkowe korony słoneczne z różnymi kształtami dookoła. Oczywiście z charakterystycznym wyczernieniem tarczy Słońca przez sztuczny księżyc. Bo i właśnie — jak spojrzycie na zdjęcia z zaćmienia Słońca, to zauważycie mglistą światłość dookoła — to jest właśnie korona słoneczna. W tej strefie można zaobserwować rozbłyski, tudzież wyrzuty masy. Ale po kolei. Autoportret zorzowy, Flakstad Beach Czemu gadałam najpierw o cyklach i plamach? Bowiem do rozbłysków na Słońcu dochodzi właśnie w obszarach tych plam. Zaraz. Ale czym jest rozbłysk? I co on daje? Mówiąc prosto: za dużo energii w jednym miejscu, magnetyzm szaleje i dzieje się wielkie bum. W przestrzeń kosmiczną zostaje wyrzucona masa cząsteczek, znana częściej jako wiatr słoneczny, a w miejscu wybuchu często pojawia się jakiś ognisty twór, czyli protuberancja. Dobra, wiatr słoneczny wieje mniej lub bardziej właściwie cały czas, ale w momencie rozbłysku nie ma opcji by przeszedł niezauważony, ma on bowiem wtedy niesamowitą moc. Ale o tym zaraz. Protuberancja. To słowo w notatkach miałam wytłuszczone z milion razy. Protuberancja to, protuberancja tamto. Tak nazywa się struktury, które kształtują się w koronie słonecznej po rozbłysku lub innym magnetycznym szaleństwie. I same w sobie są szaleństwem, a pan prowadzący wykład ewidentnie bardzo się nimi zachwycał. Szczerze, nie dziwota, bowiem protuberancja potrafi być większa niż Ziemia. Szalone, co? Przejdźmy teraz do samej zorzy polarnej. Czym jest zorza? Kiedy cząsteczki przy rozbłyskach, wybuchach i innych słonecznych rozróbach są wyrzucone w przestrzeń kosmiczną, można by rzec, że wieje ten cały wiatr słoneczny. Jednakże nie jest to ot taki sobie wiatr. Jest to wiatr naładowany energią — niosący ze sobą neutrina, elektrony, nukleony, promieniowanie typu gamma. Całościowo dość mocno wpływa to na pole magnetyczne naszej skromnej planety, Ziemi. Właściwie to ta energia, ten wiatr słoneczny, zniekształca nam pole magnetyczne. Wypłaszczając je od strony Słońca i wydłużając mocno po przeciwstawnej stronie. Ponadto, niektóre z tych cząsteczek wślizgują się do atmosfery. Robią to w miejscach, gdzie pole magnetyczne działa nieco inaczej, czyli na biegunach magnetycznych, które leżą nieopodal faktycznych biegunów. Wiatr zderza się tam z atmosferą ziemską i zaczyna się proces jonizacji — zaś podczas tego procesu pojawia się i światło — nasza zorza polarna. Jony mają pociąg do przeróbek hab. Janusz Czyż Zorza polarna jest zjawiskiem świetlnym. Rozróżnia się zorzę północną, zwaną też aurora borealis lub northern lights oraz południową, czyli aurora australis lub southern lights. Jaki kolor ma zorza? Trafiłam na dwa wytłumaczenia mówiące o tym, co definiuje kolor zorzy. Pierwsze odnosi się do tego, że kolor definiowany jest przez dominującą obecność gazu w przestrzeni podczas zderzenia jonów z cząsteczkami słonecznymi. Najczęstszym kolorem widzianym jest zielony. Zieleń świadczy o dużej ilości tlenu. Na fioletowo, tudzież purpurowo czy różowo świeci się reakcja z udziałem azotu. Hel barwi na niebiesko. Zaś kolor krwisto-czerwony można zaobserwować również przy tlenie, tyle że w innej postaci energetycznej. Drugie wytłumaczenie prawi o wysokościach. Około 95-100 km nad powierzchnią zobaczymy pomarańcze, róż, purpurę (azot). Powyżej tych wartości aż do 250 km zobaczymy zielenie (tlen), a jeszcze wyżej czerwień (tlen o innej wartości energetycznej). W szkole uczono nas, że nasze powietrze składa się z około 80% azotu i 20% tlenu. Idąc tym tropem zorze powinny być głównie purpurowe. Jednak taki stosunek gazów 80/20 występuje w troposferze, warstwie atmosfery, w której żyjemy. W termosferze, części jonosfery, która jest jeszcze wyżej niż warstwa ozonowa, tam, gdzie występują zorze polarne, wartości te odwracają się — tlenu jest tam więcej niż azotu, dlatego, że azot jest cięższy i opada niżej. Dlatego też w zorzy dominuje barwa zieleni. Zorza polarna widziana na Senji Zorza zorzy nierówna Warto uświadomić sobie, że zorza zorzy nierówna. To, co ją definiuje to szereg różnych czynników. Są zorze, które wychwyci jedynie aparat. Są też takie, które są leniwe i niemal statyczne, jak wielka kotara. Inne są nad-aktywne i śmigają jak szale na wietrze. Niektóre są jak tańczące, kolorowe płomyki, znikające tak szybko, jak się pojawiają. Jeśli zobaczyłeś jedynie niemrawą zielono-szarą mgiełkę, to nie martw się, bo gdzieś tam w czasie, przy odrobinie szczęścia, jeszcze czeka na ciebie taka jasna, szalona i tańcząca zorza. Piszę to, bowiem kilka osób mówiło mi, że ponoć zorzy nie da się dostrzec gołym okiem. To jest oczywiście wierutne kłamstwo. Bo słabej zorzy oko prawdopodobnie nie zobaczy, ale ZORZĘ ciężko przeoczyć i nie stracić przy tym zdrowych zmysłów na te kilka minut, sekund czy godzin. Widziałam zorzę polarną już wiele razy i każda była inna. Były takie słabiuteńkie, były średnie, były naprawdę solidne, mocne i była też jedna, która odjęła mi mowę i wszelkie zdolności życiowe. Zdarza się że kolorowe płomienie roztapiają się, rozlewają się po niebie niczym miód z mlekiem, a całość wygląda jak ptak, który rozkłada swoje skrzydła do lotu. Łzy napływają do oczu, a szare komórki rozpływają się na kolejne kilka godzin. Ale takie już skutki uboczne zorzy. Wracając — są takie cuda zorzowe. Zatem warto się nie poddawać po jednej zorzy, bo za każdym razem będzie inaczej. I za każdym razem będzie się zachwyconym w innym stopniu. To jest totalnie nieprzewidywalne zjawisko, jeśli chodzi o formę i czas. Jak, gdzie i kiedy zaobserwować zorzę? Gdzie? Utarło się stwierdzenie, że zorzę można zobaczyć na dalekiej północy i dalekim południu. Otóż nie tylko. Bowiem nawet można ją zobaczyć w Polsce. Tylko haczyk jest taki, że częstotliwość tego zjawiska w Polsce jest niezwykle niska, zaś na Islandii czy w rejonach północnej Norwegii niezwykle wysoka. Po prostu szanse nasze wzrastają wraz ze zbliżaniem się do bieguna magnetycznego. I właśnie czynnik KP stoi za tym, jak szeroki geograficznie pas zorzowy powstanie. Przy KP 2 zorza będzie widoczna w Tromsø, przy KP3 również na Islandii, zaś przy jakimś KP5 również dalej na południe. Największe szanse zobaczenia zorzy mamy na północy Europy i Ameryki Północnej — na Alasce, na północnych terytoriach Kanady (Yukon, Nunavut, Northwest Territories), na Grenlandii, Islandii, w północnej Norwegii (Lofoty, Senja, Tromsø, Alta, Bodø), północnych rejonach Szwecji, Finlandii i Rosji. No i oczywiście na Antarktydzie też można zobaczyć zorzę polarną. Kiedy? Zorzę na Północy możemy zaobserwować mniej więcej od końca września do początku kwietnia. Czemu? Ponieważ w tym okresie mamy dostatecznie ciemne niebo i wystarczającą ilość nocnych godzin, by w ogóle mieć odpowiednie warunki do ujrzenia świateł. W lecie również zorza polarna występuje (wiatr słoneczny nie przestaje przecież „wiać”), tyle tylko, że nie da się jej dostrzec przy niekończącym się dniu. Czy jest idealny miesiąc na obserwację zorzy? Mówi się, że jest to marzec i październik. Ale oczywiście piękna zorza może się zdarzyć również w styczniu czy innym miesiącu. Czy istnieje idealna godzina do obserwacji zorzy? Ponoć tak i ponoć jest to między 19 a północą. Z doświadczenia mogę powiedzieć jednak, że nie ma reguły, zorzę można dostrzec już od 17:00, a czasem dopiero grubo po 1 czy 2 w nocy. Tungeneset, Senja Plaża w Flakstad na Lofotach to jeden z najlepszych punktów do obserwacji zorzy Jak? Przede wszystkim należy uzbroić się w cierpliwość i wiedzieć, że zorza może trwać czasem kilka minut, a nawet kilka godzin. Może pojawiać się i znikać. Może zaskakiwać, być wolna, szybka, statyczna. Scenariuszy jest wiele. Przygotuj się odpowiednio — zrób sobie gorącej herbaty do termosu, weź jakieś przekąski, może nawet karty lub coś do zabicia czasu w momencie oczekiwania na zorzę. Ubierz się ciepło, najlepiej na cebulkę! Polecam warstwy termiczne, spodnie typu narciarskiego. W zależności gdzie obserwujesz zorzę może być -30 a może być -5 stopni. Przygotuj cały sprzęt i wszystko przed — potem już stracisz zdolność myślenia, więc lepiej mieć wszystko gotowe wcześniej. Staraj się zachować spokój jak najdłużej (to jest przydatne, szczególnie jeśli prowadzisz auto). Jedź w wybrane wcześniej miejsce i czekaj w samochodzie. Patrz na niebo, nie tylko na północny horyzont, ale obserwuj całe niebo. Czasem zorza jest olbrzymia, rozpościera się na całe niebo i często nie da jej się ogarnąć jednym spojrzeniem. Kiedy już się pojawi, nie pogub nóg ani sprzętu, a jeśli musisz piszczeć i krzyczeć (a pewnie tak będzie) to upewnij się chociaż, że nie jesteś w rezerwacie przyrody i nie wystraszysz zwierzątek. I że nie przeszkadzasz innym czekającym na zorzę, jeśli tacy się trafią. BEZCHMURNE NIEBO Zorze występują ponad chmurami, na wysokości 80-250 km ponad powierzchnią Ziemi. Jeśli będziemy mieć zachmurzone niebo to zorzy nie zobaczymy, bowiem chmury zakryją nam widok. Ino występują dużo niżej niż zorza. DUŻA AKTYWNOŚĆ SŁONECZNA Warto śledzić informacje o tym, czy na Słońcu ma być burza, czy powstała nowa plama, czy będzie rozbłysk czy inne cudo. Polecam też śledzić wskaźnik KP, ale być przede wszystkim na bierząco ze słonecznymi newsami. ODPOWIEDNIA LOKALIZACJA Wybierz miejsca przestrzenne, z dobrze wyeksponowanym niebem. Unikaj wysokich gór dookoła, lasów, miast (ze względu na zanieczyszczenia świetlne), ponieważ te czynniki mogą zakłócać obserwację zorzy. Zorza polarna widziana przez chmury wysokie i średnie Co jeśli mamy wysokie KP, bezchmurne niebo i właściwie siedzimy na kole podbiegunowym, a zorzy nie widać? Tak też bowiem może być, bowiem KP nie bezpośrednio jest czynnikiem, którym należy się sugerować przy obserwacji zorzy. A do samej obserwacji cierpliwość i szczęście często jest kluczem. Czym jest czynnik KP? Czynnik, tudzież indeks KP (ang. KP index) nie jest bezpośrednio miernikiem zorzowym, jest czynnikiem aktywności geomagnetycznej. Jego wartości zaczynają się od 1, a kończą na 9. Gdzie 1 oznacza brak aktywności geomagnetycznej, a 9 istny armagedon, burzę geomagnetyczną olbrzymich rozmiarów. Dane natężenie KP daje nam mniej więcej obraz, gdzie może być widoczna zorza polarna. Dla przykładu: jeśli mamy KP5 to zorzę zobaczymy nawet w południowej Norwegii czy Szkocji, przy KP9 moglibyśmy ją zobaczyć nawet w Polsce. Istnieje mapa, która mniej więcej określa, przy jakiej wartości KP zorza może być widoczna w danym miejscu. Można to również określić, jako taki wyznacznik zasięgu zorzy lub szerokość pasa zorzowego. W skrócie — im wyższa wartość KP tym przeważnie lepiej dla poszukiwaczy zórz. Bowiem wyższe KP zazwyczaj nie idzie samo sobie. Często z wyższym KP idzie większa gęstość cząsteczek (co sprawi że zorza będzie bardziej intensywna), większa szybkość cząsteczek (co sprawi, że zorza będzie tańczyć, zwiększa to także szanse na zobaczenie koloru, ponieważ cząsteczki wdzierające się do atmosfery z większą szybkością zazwyczaj penetrują więcej warstw). Istnieje wiele aplikacji, które co godzinę aktualizują obecny czynnik KP. Na telefon polecam Aurora Now i Aurora Alerts. KP od 1 do 3zorza północna W momencie, kiedy indeks KP nie jest wyższy niż 3, tak naprawdę szanse na zobaczenie zorzy są głównie przy mocno północnych rejonach. Wtedy często zorza pojawia się tylko przy północnym horyzoncie. KP 4aktywna Wartość KP 4 jest trochę taką barierą. Zorza może pojawiać się w nieco bardziej południowych regionach, a na północy może już być widoczna również nad głowami, a nie tylko przy horyzoncie. KP od 5 do 9burza! W momencie, kiedy mamy burzę magnetyczną (czyli KP5 lub wyższe), czyste niebo i znajdujemy się w obszarze polarnym w okresie nocy polarnej to prawdopodobnie będzie nam dane zorzę zobaczyć (bowiem zawsze istnieje scenariusz, że wszystkie cząsteczki będą penetrować głównie ten drugi biegun). Burze magnetyczne Zakłócenie pola magnetycznego to jedno, ale burza magnetyczna (tudzież geomagnetyczna) to drugie. Jedno od drugiego różni się tym, że o ile zakłócenia są dość stałe w zakłócaniu i nie powodują większych zmian, tak silna burza magnetyczna może spowodować prawdziwy chaos. Mówi się, że jeśli największa dotychczas zanotowana burza słoneczna z 1859 roku by się powtórzyła, prawdopodobnie spowodowałaby ona zniszczenia większe i bardziej dotkliwsze niż niejeden kataklizm. Naukowcy spodziewają się, że taka burza mogłaby spowodować zniszczenie właściwie wszystkich (albo większości) transformatorów energetycznych i większości urządzeń elektrycznych. Wyobrażacie sobie brak prądu na całej planecie?! Dodam, że produkcja nowego, jednego transformatora trwa 1 rok! Oczywiście przy warunkach takich, że jest płynny dostęp do energii również w produkcji. A tego by nie było. Zatem zorza może nas wykończyć. Taki trochę żarcik, sucharek, a trochę jednak możliwy czarny scenariusz? Ale z ciekawostek, burza słoneczna z 1859 roku była widoczna nawet na Karaibach. Zatem wiecie, nie zawsze trzeba jechać na Północ. Fakt jest taki, że osoby, które chcą zobaczyć zorzę, polują na nią, na taką burzę magnetyczną właśnie liczą. Burze magnetyczne mają skalę od 1 do 5 i mają swoje odpowiedniki dla czynnika KP. Burza o natężeniu G1 odpowiada KP5, burza G2 równa się KP6 i tak dalej. Jak fotografować zorzę polarną? Statyw Statyw to moim zdaniem konieczność. Bezdyskusyjnie. Zadbajcie by był stabilny, ponieważ często miejsca wyeksponowane, przestrzenne, mają również dużą podatność na silne wiatry. Jeśli będziesz mieć lichy statyw to równie dobrze by go mogło nie być. Czasem można statyw dociążyć czymś by był jeszcze bardziej stabilny. Jasny i szeroki obiektyw Zorza wariuje na całym niebie i ogólnie jest często olbrzymia. Warto mieć obiektyw szerokokątny 16-35 mm wg mnie to najlepsze wartości, 50 mm to zaś maksimum (dla pełnej klatki). Jasność sceny zależy od wielu czynników, od tego czy na niebie jest też Księżyc, czy nieopodal jest jakieś miasteczko itd. Lecz ogólnie zalecam mieć obiektywy jasne maksymalnie f/ a nawet bardzo jasne, jak f/ Ja miałam f/ oraz f/ i uważam, że ten drugi jednak był nieco za ciemny (zmuszał mnie on do wydłużenia czasu naświetlania, co moim zdaniem nie działało na korzyść zdjęcia). Długi czas naświetlania Czas naświetlania oraz wartość ISO trzeba dobrać już też do panujących warunków. U mnie najlepiej sprawdziły się wartości 400-1600 dla ISO (w momencie, kiedy księżyc naprawdę mocno przyświecał) oraz czasy między 2-4 sekundy naświetlania. To są moje osobiste ulubione ustawienia. Wg mojego gustu czasy dłuższe niż 8 s raz, są dobre tylko przy statycznych zorzach. Jak zorza jest szybka i jasna, to przy za długim czasie wychodzi na zdjęciu jak wielka jasna plama (nieciekawie). 16 mm f/ 5″ ISO 1600 Samowyzwalacz Większość osób fotografujących na dłuższych czasach wie, że warto ustawić przynajmniej krótki samowyzwalacz. Czyli taki, który zrobi zdjęcie około 2 sekundy po naciśnięciu spustu migawki. Likwiduje to możliwość poruszenia zdjęcia przez poruszenie aparatu spowodowane samym naciskaniem spustu migawki. Inną opcją jest oczywiście zewnętrzny wężyk spustowy, który raz, że pozwoli na zrobienie wielu zdjęć, a dwa, że również unikniemy poruszenia aparatem. Czuła matryca Okej, więc ustalmy jedno — to jedna z nielicznych sytuacji, gdzie sprzęt faktycznie ma znaczenie. Czuła matryca pozwala nam na zarejestrowanie większej ilości szczegółów, co w fotografii nocnego nieba ma spore znaczenie. Naprawdę przydaje się tu również ładna redukcja szumów. 16 mm f/ 4″ ISO 1600 Ostrość na prawie-nieskończoność Ostrość dobrze ustawić manualnie. Na nieskończoność. Ale nie do końca. Zazwyczaj nieskończoność nie oznacza przekręcenia pierścienia ostrości w opór, a dokładnie miejsce, gdzie wskazana jest ostatnia kreseczka, dlatego polecam wziąć czołówkę i zerknąć faktycznie na miernik przy pierścieniu. Jeśli ktoś robi to na czuja, to kręcisz w opór pierścień na nieskończoność, a potem w przeciwstawnym kierunku minimalnie, ciut-ciut. Niestety często zdarzy się, że zdjęcia zorzy będziesz miał okazję robić w totalnej ciemności, bo jeśli nie będzie księżyca, to uwierz mi, że ciężko cokolwiek dojrzeć, czy to na sprzęcie, czy to na kadrze. Mogę się nazwać prawdziwą szczęściarą, bo zorzę właściwie widziałam już wiele razy. Na Północy mieszkałam, jechałam rowerem pod zorzą, oglądałam z własnego łóżka czy z ganku w piżamie. Myślałam, że ludzie, którzy urodzili się pod światłami północy totalnie bez wzruszenia mijają kolorowy spektakl na niebie i skupiają się na życiu. Jednak tak nie jest. Piękna zorza nigdy nie zostanie zignorowana, nawet przez kogoś, kto widział ją już setki razy. Muszę przyznać, że przy intensywnych wypadach, w polowaniu na zorzę, przy którejś nocy, kiedy zmęczenie już dopada powieki, ja tak bardzo chciałam by tej zorzy jednak nie było tej nocy (wiem, bluźnierstwo). Tak bardzo chciałam iść spać, a wiem, że tak bardzo serduszko by mnie bolało, gdyby jednak ta zorza była i gdybym ją przegapiła. Zorzą nie da się nasycić. Zawsze chce się więcej. Jedna z tych słabszych zórzek Przydatne linki Centrum Przewidywania Pogody Kosmicznej (SWPC)Prognoza zorzowa dla Islandii, na zorzy w Reykjaviku
Podroz uzupelniajaca do tej we wrzesniu - ... ,210,80264Kolejna wycieczka dzieki promocji BA. Tym razem blad taryfowy w klasie ekonomicznej, ok. 400 euro (306 funtow) na trasie AMS-LHR-SEA-FAI i z powrotem. Maz zrezygnowal z wyjazdu z powodu pracy, wiec anulowalam jego promocyjny bilet i dostalam 149 euro za podatki z powrotem. Probowalam zwerbowac zastepczych towarzyszy podrozy, ale dla Polakow przeszkoda byl brak wizy, a dla innych brak LHR-AMS (dolot do AMS), powrot tym samym samolotem na LHR. Nastepnie LHR-SEA BA49 i SEA-FAI Alaska Airlines. Przylot do Fairbanks o 03-09/02 - Fairbanks, nocleg w Moose Manor B&B poza - przelot do Anchorage, Alaska Airlines, $87 w cenie bagaz, do 3 toreb na terenie Alaski za darmo09-13/02 - Anchorage, Sheraton. 13/02 - przejazd pociagiem Aurora Winter Train do Fairbanks. 14/02 - przelot FAI-SEA, SEA-LHR15/02 - przelot LGW-AMS-LGW, dokonczenie podrozy do Amsterdamu i powrot tym samym samolotemPodroz na Alaske. Zaczelam o przelotem do AMS, gdzie wysiadlam i wsiadlam do B767. Na Heathrow mialam okolo 2h przerwy, akurat na lekki lunch w saloniku. Zapytalam sie przy wejsciu do saloniku czy ktos siedzi na miejscu obok mnie, na co pani stwierdzila, ze lot jest oversold wiec zapytalam sie o opcje upgrade'u. Skierowala mnie do Customer Services. Tam pan powiedzial, ze jestem juz na liscie do upgrade'u i zeby wrocic godzine przed odlotem to zobaczy co sie da zrobic. Faktycznie dostalam upgrade, bo w aplikacji na Androida zobaczylam, ze mam nowe miejsce w WTP, ale w srodku rzedu. Wybralam sie do obslugi klienta sprawdzic czy sa jakies miejsca przy oknie w Premium Economy, nie bylo, wiec poprosilam o downgrade i powrot na moje wczesniejszej miejsce w ostatnim rzedzie ekonomicznej. Specjalnie je wybralam, na wypadek jakis ladnych widokow. Pewnie malo kto prosi o downgrade, ale jakos nie usmiechalo mi sie siedziec na srodkowym miejscu i bez widoku. Nie ma az takiej roznicy w komforcie miedzy zwykla ekonomiczna, a premium. Widok z Seattle kontrola celna bez wydarzen, zadnej wiekszej kolejki. Bagaz byla nadany do Fairbanks, wiec odebralam go i nadalam ponownie. Wrocilam na glowny terminal, zeby tam przejsc kontrole, bo przy transferze z bramek S byla kolejka. Pokrecilam sie 3h po terminalu i byl czas na odlot. Niestety pechowo trafilam z miejscem. Mialam miejsce przy oknie w 29 rzedzie (nie bylo innych miejsc przy oknie blizej), a tam siedzialy juz dziadki. Wziawszy pod uwage ich brak ruchliwosci, stwierdzilam, ze moze lepiej usiade przy przejsciu, a oni niech zostana w srodku. Niestety starsza pani zajmowala wiecej miejsca niz powinna i siedzialam poldupkiem przez 3h, co sprawilo, ze wymeczylam sie niezle, a bylam juz w podrozy prawie 24h. Lotnisko w Fairbanks jest bardzo przyjazne, male i nowoczesne. Przy tasmach bagazowych sa wypozyczalnie. W Hertzu juz mieli dla mnie samochod, sprawdzili tylko prawo jazdy i dostalam kluczyki. Zapytalam sie od razu czy auto ma podgrzewane siedzenia i dowiedzialam sie, ze jest to luksus i wiekszosc aut nie ma takiej opcji (WTF?!). Moglam zrobic upgrade za $20 dziennie do SUV, zeby miec takie wyposazenie. Myslalam, ze auto, ktore pozyczylam w Anchorage we wrzesniu bylo jakies wybrakowane, bo bylo ze stanu Waszyngton, ale jak widac tak mialo byc. W Norwegii nawet najmniejsze auta maja to w standardzie. Podgrzewane siedzenia sa bardzo przydatne przy polowaniu na zorze i dlugim oczekiwaniu w w Fairbanks. Moose Manor B&B znalazlam na ale zarezerwowalam bezposrednio u wlascicielki oszczedzajac jej prowizje. W zamian dostalam dodatkowa znizke. 5 nocy w Moose Suite i jedna w pokoju z dzielona lazienka, bo Moose Suite bylo juz zajete. Suite bardzo duzy, lekko 50m2. Sama garderoba byla wieksza niz typowa sypialnia w brytyjskich domach. Do tego lazienka, a w pokoju jeszcze wanna jacuzzi. Widok na dwie strony budynku, dookola taras, na ktory niestety nie mozna bylo wyjsc bezposrednio z pokoju. Wszysko czyste i w dobrym stanie, duza dbalosc o szczegoly. W pokoju lodowka, czajnik elektryczny (malo popularne urzadzenie w USA), herbata i kawa, fajne duze kubki. Pokoj, z dzielona lazienka, w ktorym spalam ostatniego dnia, tez nie byl zly. Lazienka jest dzielona tylko z drugim pokojem, wiec nie ma kolejki i wszystko jest bardzo czyste. Wszystkie 3 pokoje wychodza na salon, w ktorym jest kominek, sofa, ogromny TV z kinem domowym, rozne ksiazki i przewodniki, stol bilardowy zamieniajacy sie w ping pongowy, pilkarzyki, itp. Przyjemna rodzinna atmosfera. Sniadania byly codziennie robione przez wlascicielke, w zimie o ale mozna poprosic o wczesniejsze. Pierwszego poranka poznalam jej syna, ktory wlasnie przylecial z Hawajow, wiec porozmawialismy troche. W kolejnych dniach mialam okazje poznac rozne pary Chinczykow, ktore zmienialy sie. Niektorzy z nich mowili slabo po angielsku, inni bardzo dobrze i mozna bylo podyskutowac na rozne tematy, wymienic sie wrazeniami ze zwiedzania, itp. Nawet zdarzyla sie taka smieszna sytuacja, ze goscie okazali sie chodzic do tej samej szkoly tylko w roznych latach i mieli wspolnych znajomych, co jest niezlym zbiegiem okolicznosci, wziawszy pod uwage wielkosc kraju. Zalapalam sie tez na drinka z okazji Chinskiego Nowego Roku. Moose Manor B&B jest tak polozony, ze faktycznie mozna ogladac zorze bez jechania gdzies dalej. Zrobilam tam troche zdjec w dwie noce, gdy nie chcialo mi sie jechac gdzies indziej. Atrakcje w Cener - Miejsce z ogromna iloscia ulotek i map, jak rowniez mala wystawa o historii okolicy. Spedzilam tam godzine i sporo sie dowiedzialam. Griffin Park - park nad rzeka obok Visitors Center. Widzialam jakis lokalnych zuli czestujacych sie alkoholem z rana. Centrum miasta - niewiele tam jest, troche nowych budynkow, wiezowiec zabity dechami, jakies sklepy, parkingi, itp. Ciekawsza jest starsza czesc z zabudowa mieszkaniowa. Musher Museum - muzeum poswiecone historii psich zaprzegow i wyscigom. Wstep $ of the North - muzeum Polnocy polozone na terenie Uniwersytetu Fairbanks. Trzeba tam podjechac samochodem, ewentualnie autobusem. Interesujaca wystawa, oprocz samej historii Alaski, maja tez czesc poswiecona japonskim emigrantom i ich sytuacji w czasie drugiej wojny swiatowej. Byli oni internowani i przeniesieni do obozow w roznych czesciach USA. Niektorzy wrocili na Alaske po wojnie, reszta zostala tam, gdzie ich rzucili. Yukon Quest - coroczny wyscig psich zaprzegow, 1000 mil przez dzikie tereny. Start byl w sobote 6 lutego o jedna z wiekszych atrakcji Fairbanks. Normalnie poczatek jest na rzece, ale w tym roku zima jest lagodna i musieli zaczac na tylach Visitors Center. Poradzono mi przyjechac godzine wczesniej, zeby znalezc miejsce parkingowe bez problemu. Jednak gdy przybylam o to od razu pojechalam na dodatkowy parking i ledwo znalazlam tam miejsce. W tym roku bralo udzial 23 zawodnikow, z tego co widzialam kazdy z nich mial 14 psow, oprocz jednej osoby, ktora miala 12. Starty byly co pare minut i po 2h wszyscy pojechali sobie, a tlum rozszedl sie. Ja poszlam jeszcze do Musher Museum i na spacer po okolicy, zeby nie utknac w korku przy wyjezdzie z parkingu. Dla sparcerowiczow sa rozne szlaki spacerowe i narciarskie kolo Uniwersytetu CenterBudynek poczty w centrum nalezy wspomniec o stanie drog w Fairbanks. Juz przy przejezdzie z lotniska do B&B przekonalam sie, ze czekaja na mnie niespodzianki. Drogi byly czarne (a raczej szare), ale okazalo sie, ze przed swiatlami byly male lodowiska. Najgorzej bylo przy skretach w lewo. Doszlam do wniosku, ze z aut, ktore stoja na swiatlach kapie woda z wydechow i klimatyzacji i to potem zamarza. W dniu startu Yukon Quest spadl maly snieg i zrobilo sie jeszcze gorzej. W samym centrum istne lodowisko pokryte sniegiem, na skrzyzowaniach podobnie. Zostalam mistrzem jezdzenia bokiem, jak kazdy kto musial gdzies skrecic czy ruszyc spod swiatel. w w okolicach Hot Springs - okolo 60 mil od Fairbanks. Droga w miare w porzadku, dopiero pod koniec zamienila sie w lodowisko. Na miejscu mozna zatrzymac sie w kilku budynkach hotelowych, ceny od 270 dolarow za noc i wszystko zajete. Przywoza tam Japonczykow autobusami. Basen z naturalna ciepla woda ze zrodel $15, zwiedzanie Ice Museum chyba $10, mozna za darmo wybrac sie na Geothermal Tour, co tez zrobilam. Nie zdazylam na planowana wizyte w Ice Museum, a nie chcialo mi sie czekac na kolejna za 2h. Resort nalezy do prywatnych wlascicieli, zostal kupiony przez nich ponad 30 lat temu. Na poczatku wszystko dzialalo na generatorach na diesel. Jednak z czasem zostala zbudowana lokalna elektrownia generujaca prad z wody ze zrodel. Specjalnie na potrzeby tego miejsca zaprojektowano urzadzenia, ktore generuja prad. Nie mozna bylo uzyc standardowych urzadzen przetwarzajacych pare na prad, bo temperautyra wody ze zrodel ma tylko 74C. Ponadto we wszystkich lokalach zamontowano rury z ciepla woda, zamiast ogrzewania tradycyjnego. Sa tez szklarnie, gdzie hoduja warzywa na potrzeby osrodka jak rowniez czesc jest sprzedawana w lecie. Zima dolina nie ma slonca przez 3 miesiace. Sam basen byl nieco rozczarowujacy. Spodziewalam czegos wielkosci Blue Lagoon w Islandii, tymczasem byla to mala sadzawka. Na jeden dzien mozna sie wybrac i zobaczyc caly osrodek, ale nie wydaje mi sie, zeby bylo warto placic 270 dolarow za pokoj o niskim standardzie i zostawac tam na noc. Rurociag z ropa - Alaskan Pipeline System - mozna zatrzymac sie na Steese Highway w punkcie widokowym. Jest troche informacji o rurociagu, jak zostal zaprojektowany, jak dziala, itp. Sa tez tzw. "swinie" - pigs, uzywane do czyszczenia rurociagu. Nazwa pochodzi od halasu jaki generuja, jak przesuwaja sie w rurach. Cleary Summit - Skiland - to miejsce, z ktorego robilam zdjecia zorzy. Znalazlam informacje o tym na stronie ABN Na zdjecia polecano parking tuz przy drodze, ale ja objechalam okolice i znalazlam lepszy parking i wejscie na okoliczna gorke. Nie wiem czy to ten Cleary Summit czy nie, ale widok byl ladny. Jak ktos ma problem ze znalezieniem tego miejsca, to mozna poszukac jak dojechac do Mt Aurora Hot powrotna do z Cleary wycieczki byly zdjecia zorzy, wiec czas napisac o tym. Na poczatku podrozy bylam zmeczona i ciezko bylo zrywac sie na nocne zdjecia. Jednak po paru dniach zaadaptowalam sie do lokalnego czasu i bylo lepiej. Jak zawsze przy polowaniu na zorze jest kilka opcji:1. Siedziec w domu/hotelu i czekac az cos pojawi sie na kamerce internetowej i potem wyskoczyc przed dom lub jechac do punktu widokowego. Wada jest to, ze w czasie przejazdu do punktu widokowego, mozemy przegapic najciekawsza czesc. Zaleta to, ze w razie braku akcji idziemy spac po jakims czasie. Ewentualnie mozna spac i nastawiac budzik na 30-60 minut i sprawdzac sytuacje. 2. Jechac do razu do punktu widokowego i tam czekac. Wada jest to, ze nic moze sie nie wydarzyc, a my siedzimy w polu i czekamy. Do tego potrzebne jest miejsce z dostepem do toalety albo krzaczkow bez sniegu po pas oraz zasieg internetu, zeby sprawdzac sytuacje na kamerce internetowej. Jesli pojedziemy w miejsce bez zasiegu internetu, trzeba po prostu czekac i ludzic sie, ze cos sie wydarzy, ale nie mozna sprawdzic raportow innych. Zaleta jest natychmiastowy dostep do widoku. 04/02/2016 - cos tam pojawilo sie na niebie, zrobilam pare zdjec przed domem i pojechalam po raz pierwszy na Cleary Summit. Zatrzymalam sie przy drodze na parkingu na dole i podjechalam jeszcze do Skilandu na pare zdjec. Ogolnie slaby show, chmury. 05/02/2016 - nie bylo na niebie nic ciekawego, co przyjelam z ulga, bo pozwolilo mi to wyspac sie troche06/02/2016 - mialam budzik nastawiony na co pol godziny, zeby sprawdzac status zorzy. Zielone smugi pojawily sie na kamerce internetowej okolo wiec wygrzebalam sie z lozka, wskoczylam w zimowy mundurek i wyszlam przed dom robic zdjecia. Poszlam spac okolo rano, bo zrzucilam jeszcze zdjecia na komputer i zrobilam od razu album. 07/02/2016 - zorza zaczela swiecic juz o Wlasnie wrocilam z Chena Hot Springs i usiadlam cos zjesc, gdy zobaczylam, ze jest juz kolorowo na niebie. Kolacje zjadlam w 5 minut i za chwile wybieglam w zimowym stroju i ze sprzetem foto. Od razu pojechalam na Cleary Summit. Wytrzymalam tam do okolo kiedy to swiatla zaczely przygasac, a moje nogi zaczely zamieniac sie w kostki lodu. 08/02/2016 - wybralam sie na wczesniej obiad w Turtle Club i potem na Cleary Summit, zachecona pozytywnymi wynikam poprzedniego dnia. Niestety tym razem przyszlo mi czekac do zanim zaczelo dziac sie cos na niebie. Zorza troche poszalala. Okolo mialam sie zbierac, ale robilam "ostatnie zdjecie" przez kolejna godzine, gdy o w nocy wszystko wybuchlo od nowa. Cokolwiek sie stalo w atmosferze, mialo to odbicie na niebie. Zywa animacja, pelna kolorow i bardzo jasna i tak przez 20 minut. Potem troche uspokoila sie i kolejne "ostatnie zdjecie" zajelo mi pol godziny. Zebralam sie w koncu okolo rano. 07/02/201608/02/2016Bardzo trudno wybrac kilka zdjec, bo zrobilam ich bardzo wiele, a zorza zmieniala ksztaly i kolory na niebie. Caly album - czasie pobytu w Fairbanks zywilam sie produktami spozywczymi z supermarketu Fred Meyer. Moge polecic ten sklep do kupna pamiatek, mieli cala alejke z koszulkami, pocztowkami, itp. Wydalam bardzo malo na jedzenie, kupowalam cos latwego do przygotowania na kolacje: pizza, zupa, pieczone udka z kurczaka, itp. Nie chcialo mi sie chodzic po knajpach samej i szkoda bylo mi na to czasu, oprocz jednego wspomnianego Alaska Airlines byl przyjemny i krotki, tylko 50 minut. Samolot odlecial 20 minut przed czasem, bo wszyscy pasazerowie byli juz na pokladzie. Z lotniska do hotelu dojechalam taksowka, $20. Wiozl mnie bardzo oczytany taksowkarz francuskiego pochodzenia. Zatrzymalam sie w Sheratonie w srodku miasta, bo akurat mieli niska cene, gdy rezerwowalam. Meble w pokoju byly bardzo zuzyte, ale wyposaznie dobre, lazienka troche mala, ale w sam raz dla jednej osoby. Najlepszy byl widok z okien. Poprosilam o pokoj z widokiem na Polnoc i taki dostalam. Anchorage jest otoczone gorami z trzech stron, wiec widok z wysokich pieter jest dobry w kazda strone. Ponadto widzialam z jednej strony lotnisko Merril Field, samoloty startowaly prosto na hotel. A z drugiej strony tereny kolejowe oraz baze wojskowa z lotniskiem. Widzialam nawet jakies mysliwce startujace stamtad. Widok z wypozyczylam z Enterprise z centrum miasta. Nie chcialam brac z lotniska, bo wiedzialam, ze musze oddac w centrum, a zadna wypozyczalnia nie miala darmowego zwrotu w innej lokalizacji. Wczesniej udalo mi sie tak z Enterprise w Anchorage, bo mieli blad w systemie. Nie zdziwilam sie jak po przyjsciu do wypozyczalni (5 minut na piechote od hotelu), okazalo sie, ze nie maja prawie zadnych samochodow dostepnych. Poprzednio tez byl problem. Same mini vany, a ja nie jestem fanem takich pojazdow. Stanelo na tym, ze wroce przed zamknieciem, kiedy powinni miec wiecej aut i sciagna cos z lotniska. Nie potrzebowalam samochodu do wieczora, wiec nie bylo to dla mnie problemem. Gdy wrocilam przed zobaczylam Volvo S60 na parkingu i mialam nadzieje, ze to dla mnie. Tak bylo, upgrade 3 klasy do gory za te sama cene. Wreszcie auto z podgrzewanymi siedzeniami i o przyzwoitym standardzie, ale o dziwo nie mialo czujnikow parkowania, ani kamery wstecznej. Oczywiscie w USA nie jest to problem, w koncu miejsca parkingowe sa na trucki. Stan drog w Anchorage nie sprawial zadnego problemu. Wszystko suche i szare. Poza glownymi drogami i na parkingach lodowiska, ale nic strasznego. Atrakcje w Anchorage. Zwiedzilam tylko miejsca, w ktorych nie bylam Museum - wstep $15. Spora ekspozycja na temat kultury natywnej. W sasiedniej sali wiecej o wsplczesnej Alasce, poszukiwaniu zlota, ropy, itp. Niby duza wystawa, ale muzeum w Fairbanks wydalo mi sie ciekawsze. Anchorage Aviation Museum - ciekawe miejsce dla fanow lotnictwa. Polozone nad jeziorem Hood, przy lotnisku malych samolotow i miedzynarodowym ANC. Z tego co slyszlalam, to 20% populacji jest w stanie pilotowac samolot i wynika to z koniecznosci. Wiele miejsc jest dostepnych tylko droga lotnicza, wiele osob ma prywatne lotniska, itp. Na zewnatrz jest stara wieza kontrolna z lotniska miejskiego Merril Field. Jest tam tez glosnik i mozna posluchac na biezaco wiezy kontrolnej lotniska Hood. Mozna tez obserwowac starty z ANC. W samym muzeum porozmawialam z panem przy kasie na temat samolotow, historii, itp. Prawdziwy entuzjasta i bardzo sympatyczny. ciekawa jest historia Alaska Airlines, ktore tak naprawde powstalo z polaczenia bardzo wielu malych firm w ciagu wielu lat. Przejechalam sie Seward Highway do Turnagain Pass, ktora byla jedynym osniezonym miejscem w okolicy. Z tego co widzialam, to popularne miejsce na rozpoczecie jazdy na skuterze snieznym. Widzialam tez ogromne maszyny do usuwania sniegu, co uwiecznilam na filmie. Pojechalam tez kawalek w strone Portage, ale padal deszcz i bylo nieciekawie, wiec zawrocilam. Na Seward Highway bylo slonecznie i cieplo. Wlasciwie to temperatura byla dokladnie taka sama jak we wrzesniu, 7C na sloncu. Mialam nadzieje, ze moze uda mi sie napotkac pociag towarowy do Anchorage, ale niestety nic z tego. Zima jezdza tylko pare razy w tygodniu i nie wiadomo kiedy, bo nie ma rozkladu takich PassAirport Parkway - Downtown Anchorage Viewpoint, przy Northern Lights Bulvard - maly parking, na ktorym mozna spotkac spacerowiczow, ludzi oczekujacych na przyloty, turystow i plane spotterow. Fajny widok na centrum. Mialam wrocic na wieczorne zdjecia, ale jakos mi nie wyszlo czasowo. Mozna podjechac kawalek dalej w strone Point Woronzof Park, wtedy jest sie dokladnie na zakonczeniu pasa startowego, gdzie jest mala gorka. Jest stamtad dobry widok na plyte lotniska, a w druga strone na zatoke i centrum Anchorage. Point Woronzof Park - nie bylam przejechalam tylko obok w czasie objazdu lotniska. Miedzy 5 lub 6 rano, a otwarta jest droga wzdluz terenow lotniska, z roznymi punktami dobrymi na ogladanie startow i ladowan. Problem z obserwowaniem samolotow na ANC jest taki, ze moga odleciec wszystkie duze jeden po drugim i potem jest przerwa, gdzie prawie nic nie laduje i startuje. Najlepiej sprawdzac sytuacje na aplikacji FlightRadar24. Taka ciekawostka drogowo - motoryzacyjna. Otoz, od mojego poprzedniego pobytu we wrzesniu, wybudowano kilka duzych rond w rejonach Palmer, Wasila i przy glownej drodze nr 1. Bylam pod wrazeniem, bo jestem pewna, ze we wrzesniu ich nie bylo, a w lutym byly w pelni wykonczone. Sama obecnosc rond na Alasce jest szokujaca, bo nie jest to popularne rozwiazanie drogowe w USA. Pierwsze rondo w USA widzialam wlasnie we wrzesniu w Anchorage, w drodze do zoo. Jak widac buduja ich wiecej, a Amerykanie ucza sie jezdzic po nich. Gospodyni w Moose Manor w Fairbanks powiedziala mi, ze tam rowniez zbudowano ronda i na poczatku byly korki, bo ludzie nie wiedzieli jak maja sie zachowac. Zorza w Anchorage. Anchorage nie jest najlepsza miejscowka na podziwianie zorzy, chociaz w swoich nocnych wycieczkach poza miasto bylam w paru ciekawych miejscach. Eagle River, Mt. Baldy Trailhead - parking na poczatku szlaku pieszego na gore Mt. Baldy nad miastem Eagle River. Mozna schowac sie kawalek od krawedzi, zeby uniknac swiatel miasta. Bylam tam 2 razy, ale widzialam tylko marne promienie zorzy. Jakbym wyczekala pare godzin, to moze mialabym dobre zdjecia. Pierwszej nocy pojechalam w inne miejsce, o czym nizej, druga wizyta zakonczyla sie jak pojawila sie lokalna mlodziez. Najwyrazniej jest to popularny punkt spotkan dla miejscowych i po tym jak zjechalo sie kilka truckow, postanowilam na wszelki wypadek opuscic to Glenway Highway - fajna droga nad szeroka rzeka, ktora nie zamarza zima. Ciemno, ze ho ho w nocy. Jest pare parkingow nad rzeka, ktore moglby byc dobrymi miejscami widokowymi na zorze. Niestety akurat nic nie dzialo sie niebie jak tam bylam, wiec pojechalam dalej. Parking na Old Glenn Highway - nawet nie probowalam wysiadac z samochodu jak zobaczylam jak zawiewa sniegiem z gorki .... Parking - pierwsze zdjecie w tym poscie z wrzesnia - ... 64#p649393Hatcher Pass - dolny parking. To samo miejsce, gdzie czatowalam na zorze we wrzesniu. Niestety nie ma tam zasiegu telefonu/internetu, a gory zaslaniaja widok na polnoc. Trzeba czekac, az zorza podniesie sie wyzej, ale nie wiadomo czy to nastapi. Tutaj powracam do dylematu: siedziec i czekac w ciemno czy przyjechac jak juz cos sie dzieje na niebie. Wysiedzialam w tym miejscu do w nocy. Po powrocie sprawdzilam dane online i z mangnetometrow wyszlo, ze cos sie zaczelo dziac o dokladnie gdy jechalam autostrada do Anchorage, odwrocona tylem do polnocy. Droga Mleczna, parking Gold Mint Trailhead przy Hatcher Baldy Trailhead, Eagle River _________________Carpe Diem. Ostatnio edytowany przez Aga_podrozniczka 09 Lut 2017 12:17, edytowano w sumie 9 razy
wycieczka zeby zobaczyc zorze polarna